W tegorocznych wyborach prezydenckich nie ma kandydata, na którego mógłbym powiedzieć, że głosuje z pełnym przekonaniem. W poprzednich wyborach prezydenckich swoją drogo było tak samo. W I turze głosowałem na Marka Borowskiego a w drugiej turze nie głosowałem. W tych wyborach po pierwsze mam nadziej, że będzie II tura a po drugie jak będzie to na pewno będę w niej głosować. Boje się jak wielu normalnych polaków nie mylić z tymi prawymi, powrotu do władzy obozu IV RP. Dlatego wielu z nich chce już w pierwszej turze głosować na Bronisława Komorowskiego, żeby nie było drugiej tury i żadnej niepewności. Uważam jednak, że takie myślenie jest błędne. Trzeba pamiętać, choć słowa te może brzmią górnolotnie, ale wybory to świętą demokracji i warto w tym święcie wziąć udział z przekonaniem, że kandydat, na którego głosuje, choć w części podziela moje poglądy. W Polsce i tak za często dokonuje się wyboru mniejszego zła. Zachowajmy taki wybór sobie na drugą turę. Ponadto, czym dalej od tragedii smoleńskiej tym obawy o powrót obozu IV RP są coraz mniejsze. Po trzecie trzeba cały czas się starać, żeby system partyjny nie skurczył się do modelu dwupartyjnego, w którym będziemy mieli wybór pomiędzy konserwatywną a liberalną prawicą. Nawet ułomna lewica w postaci SLD w polskim życiu politycznym jest lepsza niż żadna. Dodać muszę, że źle się stało, że PPS i Młodzi Socjaliści nie wystawili swojego kandydata w tych wyborach. Z tych właśnie powodów głosuje w pierwszej turze na Grzegorza Napieralskiego.